środa, 23 października 2019

Mgła - Age of Excuse


Mgły nie trzeba raczej nikomu przedstawiać, większość zna, a przynajmniej słyszała o ich dokonaniach. A było o czym słyszeć! Śmiało można ich nazwać prekursorem gatunku, którzy już od pierwszego materiału Crushing the Holy Trinity skradli serca słuchaczom. A teraz ? Są przykładem i wzorem dla innych zespołów.

Niespodziewanie 2 września zespół udostępnia link do odsłuchu Age of Excuse, bez jakiejkolwiek zapowiedzi czy promocji. W sumie identyczny motyw jak z premierą wyżej wspomnianej płyty Kriegsmaschine. Odpalam po czym słucham raz, dwa - brak efektu wow.. Miałem dosłownie wrażenie, że każdy riff czy melodia przelatuje mi przez uszy z zerowym punktem zaczepnym. Kolejny powrót do krążka wyglądał nieco inaczej. Na spokojnie usiadłem ze słuchawkami już bez euforii szczęścia i przystąpiłem do spokojnego odsłuchu.

Po raz kolejny użyje określenia, że każdy czekał z utęsknieniem na kolejny krążek Mgły i nic w tym dziwnego, gdyż grupa jest prekursorem gatunku. Zespół kazał czekać nam, aż 4 lata na zastępczynie genialnej Exercises in Futility z 2015r. Przez ten czas słuchacze jak i ja sam pokładałem wielkie nadzieje na ten krążek, a zarazem miałem lekkie obawy, bo drugi ich  zespół  nie zachwycił materiałem Apocalypticists. Z każdym kolejnym wydawnictwem Mgły przyzwyczaili nas do pewnego powiewu świeżości w swoim materiale. Tu natomiast mamy delikatny ukłon w stronę pierwszych dokonań zespołu.

Od razu trzeba przyznać, że Age of Excuse jest "innym" materiałem niż dotychczas nas częstował zespół. Mrok, ślepota i bezradność te trzy określenia genialnie opisują atmosferę panującą na płycie, która wprowadza nas w całkowity brak kontroli nad wyobraźnią, odczuwające agresywniejsze gitary czy cięższe bicia perkusji. Mimo tego wciąż tu nie brakuje znanych zagrywek Mgły w postaci charakterystycznych rifów. Wracając do pracy perkusji, Darkside musiał sporo się napracować co oczywiście znakomicie słychać podczas odsłuchów, z każdą melodią odczuwamy ciężar, a nawet śmiało go można nazwać balastem towarzyszącym nam, aż do ostatniej sekundy materiału. Byłbym głupcem gdybym nie wspomniał o kwestii wokalnej. Mgła to nie tylko muzyka, ale również genialne kwestie wokalne Żentara, który wypluwa ponure teksty o jeszcze bardziej przygnębiającej tematyce jaką jest nihilizm - swoją drogą jestem ciekawy jak by brzmiała mgiełka w ojczystym języku ?

Tracklista:
1. Age of Excuse I
2. Age of Excuse II
3. Age of Excuse III
4. Age of Excuse IV
5. Age of Excuse V
6. Age of Excuse VI

Age of Excuse jest dobrym materiałem mimo kilku zastrzeżeń słucha się go bardzo przyjemnie bez uczucia znużenia. Pozostaje niewielki niedosyt, ale to tylko raczej przez moje wygórowane oczekiwania co do albumu. Mi osobiście trudno ją nazwać "płytą roku" a mimo to rozumiem, że nie jedni ją już tak okrzyknęli w końcu Mgła to już prawie marka muzyczna. 

Ocena: 8,5/10

środa, 16 października 2019

Nyctophilia - Bezdeń (2019)


Ten jednoosobowy band, za którym ukrywa się młody artysta o pseudonimie Grief można śmiało rzec, że radzi sobie dobrze na polskiej scenie metalowej. Kreatywności na pewno mu nie brakuje, gdyż w ubiegłym roku we wrześniu pod tym samym szyldem wydał album "Ad Mortem et Tenebrae". To nie wszystko! Gdyż w grudniu wydał Ep'ke "Heritage & Blood" jako kolejny jednoosobowy band Thurthul.


Album "Bezdeń" swoją premierę miał 1 września. Ukazał się dzięki dwóm wytwórniom Wolfspell Records i Death Kvlt Productions, a zarazem na trzech nośnikach. Za produkcje materiału na cd i kasecie odpowiada Wolfspell, a winyle wypuścił Death Kvlt.

Tracklista:
1. Bezdeń
2. Ku bezkresowi rzeczy
3. Vexation and Sorrow
4. Pustka
5. Światło wieczności 
6. Outro

Dostajemy 6 utworów, które dają nam w sumie 32 minuty. Jak wiadomo Nyctophilia wędruje pomiędzy atmosferycznym, a depresyjnym black metalem. Nowy materiał kładzie większy nacisk na pierwszy podgatunek, a nawet na ambient nieco zalatującym poczynaniami Burzuma czy innymi tworami Skandynawii. Na pewno czuć tu bardziej surowsze i brudniejsze riffy. Ambientowe utwory tak jak np. "Pustka" bądź "Ku Bezkresowi Rzeczy" stanowczo dodają klimatu, odczuwając przy tym korzenie black metalu. Wokalistycznie również wyczujemy nieco zmianę w porównaniu do "Ad Mortem et Tenebrae". Wokal mamy w naszym rodzimym języku, choć i tak nie wiele nam to pomaże w zrozumieniu tekstów. Sama technika growlu również jest brudniejsza i po raz kolejny przypomina mi granie pierwszych materiałów ojców black metalu, choćby z Norwegi.

Podsumowując:

Miałem nieco obawy, że tak szybko wydane albumy będą niczym innym jak powielanie tematu. Nic mylnego, dostajemy dawkę dobrego atmosferycznego grania rodem z Norwegii, jakby z najlepszych lat świetności black metalu. Stanowczo jestem pewny, że Bezdeń jest w pewnym stopniu uhonorowaniem w stronę starych kapel. Mimo, że według mnie nie przebija poprzedniego wydawnictwa jakim jest "Ad Mortem et Tenebrae" obowiązkowo trzeba zapoznać się z powyższym materiałem.

 Ocena Końcowa:7/10 

wtorek, 8 października 2019

Mysthicon - Into the Dark (2019)





Jak dotąd rok 2019 był nieco nudny jeśli chodzi o nowe kapele. Owszem wychodziły dema, bądź pojedyncze utwory, którym warto przyjrzeć się, ale na dłuższą metę niestety nic rewelacyjnego. Aż do 16 lipca gdy właśnie wyszła ep'ka „Into The Dark”, nieco ponad miesiąc późnej zespół postanowił wydać ją w formie nośnika fizycznego jako digipack.



Na próżno niestety szukać informacji o zespole. Jedyne co nam wiadomo, że pierwsze kroki były stawiane w 2015, a członkowie tworzący Mysthicon są związani z takimi grupami jak: Vader, Lux Occulta, Hate i Batushka. Czyli śmiało można rzec, że śmietanka polskiej sceny metalowej. Niektóre źródła również podają, że w grupie jest 6 członków. Co niektórzy pewnie mieli szanse już to sprawdzić, zobaczyć zespół na żywo, gdyż byli razem na trasie z Vader i Hate.




Wracając do epki. Materiał składa się zaledwie z dwóch numerów czyli nieco ponad 12 minut muzyki. Pierwszy z nich to tytułowy „Into the Dark”, na którym wita nas mówiony wokal nieco nawet szeptany, by po chwili uderzyć w nas growlem z ogromną siłą, potężnymi gitarami i perkusją. Usłyszymy tu genialne zwolnienia, które wraz z melodyjnym riffami i genialnym wokalem klimatycznie wgniata nas w fotel. Drugi utwór to cover Lux Occulta a dokładnie numeru „Passing Away”, któremu śmiało mogę rzec, że panowie z Mysthicon dali drugie życie! Tu jeśli chodzi o wokal usłyszymy to co lubię najbardziej chórkowate wokale przenikające w śpiew by po chwili uderzyć ciężkim black metalowym growlem. Warto wspomnieć, że przez cały materiał towarzyszą nam dźwięki niczym byśmy byli w dziczy, między innymi jest to wycie wilków, szum drzew czy odgłos galopu konnego, które genialnie podkręcają całą atmosferę.


Tracklista:
1.Into The Dark
2. Passing Away (Lux Occulta Cover)


Podsumowując:



Słuchając powyższego materiału mam wrażenie, że każda sekunda epki Into the Dark” jest dokładnie i szczególnie dopracowana by osiągnąć precyzyjny materiał i taki status według mnie osiągnął. Grupa ma pomysł na siebie co ewidentnie słychać, lecz śmiało można powiedzieć, że odczuwamy tu ogromny wpływ Batushki. Mi to nie przeszkadza, ale wiadomo jak większość ludzi aktualnie reaguje na to. Już niebawem ma wyjść pełne wydawnictwo, na które cholernie zacieram ręce. Mam nadziej, że będzie również genialny, bądź przebije powyższy materiał!



Ocena Końcowa:9/10

 Uklarhet - Uklarhet (2019)

Po raz kolejny w stolicy naszych ziem utworzył się band pod nazwą Uklarhet, jeśli wierzyć pewnym źródłom pierwsze kroki stawiane były już 2013 roku. Lecz niestety po zmaganiach w poszukiwaniu wokalisty to właśnie w 2019 a dokładnie 30 sierpnia udało się wypuścić pierwsze wypociny w postaci Epki, która ukazała się na fizycznym nośniku.

  
Powyższa materiał to zbiór pięciu utworów, które dają nam w całości prawie 30 minut muzyki to naprawdę sporo jak na przysłowiową epke. Panowie szybują na granicach melodyjnego black metalu przedzierając się przez atmosferyczne klimaty black metalu. Pierwszy numer„Forest of Shadows” to delikatnie powiedziawszy „ballada” na tle pozostałych utworów. Lekkie tempo, melancholijne riffy, spokojna perkusja z czasem rozwijająca się mimo tego stopa gdzieś tam lekko postukuje. Kolejnym numerem jest „Północ”, który wita nas żywszą atmosferą i perkusją niczym z zespołu Mgła. Słychać, że zespół czerpie inspiracje i nie tylko ze strony bębnów ale również, niektóre riffy klimatem przypominają dokonania załogi pana M. Pomińmy dwa kolejny utwory i przejdźmy do ostatniego, którym jest „A Forest” cover brytyjskiej kapeli The Cure. Powiem szczerze nie spodziewałem się tego tytułu w klimatach black metalu. W moim miewaniu wyszło bardzo dobrze pomimo tego, że na próżno nam szukać podobieństw do oryginalnego wykonania. Jeśli chodzi o stronę wokalną mamy tu styczność z mieszaniną polskiego teksu jak i również angielskiego. Nigdy nie miałem z tym problemu i kto śledzi moje dokonania wie, że doceniam polskie teksty tak tu jest wręcz odwrotnie.. Wokal w „Północ” czy „Zmierzch” wypada znacznie słabiej niż w pozostałych angielskojęzycznych utworach i nawet cholera nie jestem w stanie określić w czym tkwi ten problem.

 

Tracklista:
1.Forest of Shadows
2.Północ
3.Zmierzch
4.Yimr
5.A Forest (The Cure cover)

Podsumowując:

Epka sama w sobie nie jest zła, faktycznie chłopaki muszą odnaleźć swój styl bo lekko gubiłem się klimatycznie między utworami. Wokal musi podszlifować umiejętności, a może nawet wybrać w jakim języku chce nagrywać. Mimo, że to wszystko gdzieś już było słuchane i nie przynosi nam świeżości bardzo dobrze się tego słucha i jak wcześniej wspomniałem stopa chodziła w rytm muzyki. A ja trzymam kciuki za dalszą karierę panów!


Ocena Końcowa:6,5/10

piątek, 4 października 2019


Deathvasstator - Nulclear Demo(n) MMXIX (2019)


Zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałby świat po totalnej zagładzie nuklearnej? Jeśli tak i jesteście ciekawi owego krajobrazu zapraszam do przesłuchania debiutanckiego materiału od Deathvasstator. Jest to nowy zespół od dwóch bardzo wesołych gagatków Kaosa znanego bardziej jako Nekkrofukk bądź Lord.K  i drugiego pana Diabolizera znanego między innymi z zespołów Zmora, Mordhell, Moloch Letalis czy od niedawna z kultowego Hell-Born.

W 2019 roku Lord.K nie próżnował. Jego praca zaowocowała nowym krążkiem pod szyldem Goathtrone i wyżej wymienionym albumem "Nucelar Demo(n) MMXIX. Warto wspomnieć, że albumy miały premierę zaledwie miesiąc po sobie. Niedawno wytwórnia Putrid Cult z, którą Kaos jest silnie powiązany poinformowała, że jeszcze w tym roku wyjdzie solowy projekt Nekkrofukk na, który chyba każdy silnie czeka. Jak przystało na tych grajków, wydawcą jest nie kto inny jak wyżej wspomniany Putrid Cult. Tytuł klasycznie ukazał się w formie jawelcase. Dostępna była również opcja Die Hard z koszulką, kasetą i dodatkową przypinką z logiem zespołu, choć tym razem była możliwość kupna osobno poszczególnych nośników.


Dostajemy solidną dawkę war black metalowego grania, które zbiera śmiertelne żniwo z każdą kolejną minutą. Krążek składa się z 6 szybkim ciosów zlatujących na nas niczym głowice nuklearne. Niestety jest to zaledwie 17 minut muzyki - czy to mało? Stwierdzam, że wystarczająco by nasze bębęnki eksplodowały i pokryły się opadem promieniotwórczym. Chyba nie ma sensu rozpisywać się nad rozwścieczoną perkusją Diabolizera, która już od pierwszego utworu obdarowuje nas potężną dawką promieniowania. Gitarami zajął się mój ulubieniec Lord.K, klasa sama w sobie, potężne smoliste riffy. Wokal standardowo nie kto inny jak wcześniej wymieniony pan. Bluźniercze teksty z jeszcze bardziej wstrętnym growlem.



Tracklista:
1. Nuclear Demon
2. Sacrificial Genocide
3. Grave Destruction Armageddon
4. Doom of Necrowarfare
5. Extermination the Lambs of Cunt
6. Veneral Christ Desecration

Podsumowując:

Tego typu płyty można kochać bądź przechodzić obok nich z czystą obojętnością. Na próżno szukać tu popisowych riffów, genialnych solówek czy klimatycznego świeżego grania .  Odpowiedzmy sobie na jedno proste pytanie, czy na prawdę tego oczekujemy od tych gości ? Każdy sięgający po krążek jest raczej świadomy patologicznych dźwięków znajdujących się na tym materiale. Dla mnie pozycja obowiązkowa na półce jak i również w odtwarzaczu, choć na pewno nie będę wracał do niej tak często jak do solowych dokonań Nekkrofukka.

Ocena Końcowa:8/10