piątek, 7 lutego 2020

Podsumowanie #1: Styczeń


Grimah - Intricacies of Bowed Wisdom 

Na pierwszy strzał idzie Grimah, hiszpański odpowiednik naszej Mgły. Owy album kierowany jest szczególnie do osób, którzy nieco zawiedli się na najnowszej kompozycji krakowskiego składu. Co prawda można śmiało zarzucić zespołowi powielanie pomysłów z dorobku Mgły, ale jeśli robią to o wiele lepiej chyba możemy przymknąć na to oko? Musimy pamiętać, że Intricacies of Bowed Wisdom jest pierwszym materiałem w dyskogarfi młodego zespołu, wszystko przed nimi. Trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że kolejny album będzie bardziej oryginalny i zawierał więcej autorskich pomysłów. Warto zwrócić uwagę na pracę perkusji, jest identycznie dobra jak Darkside.


Odour of Death – Satanic Devotion

Po świetnie przyjętym przez słuchaczy splicie z Martwą Aurą, horda nie zwalnia tempa i raczy nas kolejnym materiałem, tym razem w postaci epki. Dostajemy ponad 24 minuty soczystego black metalu, bez jakichkolwiek ubarwień upiększających. Nieco brakuje mi kopa w pewnych momentach, agresywniejszych riffów, ale mimo tego pozycja obowiązkowa w kolekcji. Na największą pochwałę zasługuje utwór Silesian Satanic Pride, te gitary zaraz po pierwszej minucie robią genialną robotę ! Szkoda tylko, że tym razem panowie odpuścili teksty w rodzimym języku. Przecież taki kawałek jak Ulga to mistrzostwo świata, zresztą jak cała pierwsza epka. Jedynym minusem to długość epki, gdyż non stop trzeba gwałcić replay.


Aethyrick – Gnosis

Drugi pełnoprawny album w dorobku finlandczyków. W szczególności skierowana do osób, które cenią w black metalu, melodyjność i lubują się w atmosferycznym odłamie metalu. Mimo, że materiał momentami odstaje od debiutu Praxis, to zasługuje na pewno no zwrócenie uwagi przez genialne charakterystyczne riffy czy dość ciekawe brzmienie wokalu. Nie ma sensu wymieniać poszczególnych utworów, gdyż najlepszy efekt album uzyskuje przy pełnym odsłuchu.


Goats of Doom - Tie on Hänen Omilleen

Przedostatnia z propozycji styczniowych, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Jakoś nigdy nie miałem po drodze z przesłuchaniem czegokolwiek z pod szyldu zespołu. Z nazwy hordy raczej można wywnioskować, że będziemy mieli do czynienia z surowym, agresywnym black metalem prosto z Finlandii, bądź tworem war black metalu. Nie dajmy się zwieść! Po odpaleniu materiału, witają nas melodyjne dźwięki, które niejednokrotnie wprowadziły stopy w ruch riffów. Owszem wokal jest surowy, ale wprowadza on w dość ciekawy klimat. Najbardziej zaskoczył mnie utwór Veren Veljeskunta, w którym zespół brzmi jak street punkowe bandy z lat 90. Dzięki powyższej płycie z pewnością sprawdzę poprzednie pozycję z dyskografii, a to już chyba coś?


Scáth Na Déithe - The Dirge Of Endless Mourning

Na koniec najlepsza z wydanych płyt w pierwszym miesiącu bieżącego roku. Irlandzki dwuosobowy projekt wykonujący black/ death metal. Z samym zespołem miałem styczność przy premierze pierwszego studyjnego albumu Pledge Nothing but Flesh w 2017, przez te trzy lata udało się całkowicie zapomnieć o hordzie.. całe szczęście nowa płyta zdecydowanie podtrzyma pamięć! The Dirge Of Endless Mourning to cholernie ciężki materiał, który dosłownie zmiecie Cię z powierzchni ziemi. Smoliste riffy, szaleńcza perkusja i klimatyczny, a zarazem wściekły wokal niczym wyrwany z klimatów doom metalowych, doprowadzi niejednokrotnie słuchacza w stan osłupienia i melancholii.