Grimah - Intricacies of
Bowed Wisdom
Na pierwszy strzał idzie
Grimah, hiszpański odpowiednik naszej Mgły. Owy album
kierowany jest szczególnie do osób, którzy nieco zawiedli się na
najnowszej kompozycji krakowskiego składu. Co prawda można śmiało
zarzucić zespołowi powielanie pomysłów z dorobku Mgły, ale
jeśli robią to o wiele lepiej chyba możemy przymknąć na to oko?
Musimy pamiętać, że Intricacies of Bowed Wisdom jest
pierwszym materiałem w dyskogarfi młodego zespołu, wszystko
przed nimi. Trzymam za nich kciuki i mam nadzieję, że kolejny album
będzie bardziej oryginalny i zawierał więcej autorskich
pomysłów. Warto zwrócić uwagę na pracę perkusji, jest
identycznie dobra jak Darkside.
Odour of Death – Satanic
Devotion
Po świetnie przyjętym
przez słuchaczy splicie z Martwą Aurą, horda nie zwalnia
tempa i raczy nas kolejnym materiałem, tym razem w postaci epki.
Dostajemy ponad 24 minuty soczystego black metalu, bez jakichkolwiek
ubarwień upiększających. Nieco brakuje mi kopa w pewnych
momentach, agresywniejszych riffów, ale mimo tego pozycja
obowiązkowa w kolekcji. Na największą pochwałę zasługuje utwór
Silesian Satanic Pride,
te gitary zaraz po pierwszej minucie robią genialną robotę !
Szkoda tylko, że tym razem panowie odpuścili teksty w rodzimym
języku. Przecież taki kawałek jak Ulga to
mistrzostwo świata, zresztą jak cała pierwsza epka. Jedynym minusem to długość epki, gdyż non stop trzeba gwałcić replay.
Aethyrick – Gnosis
Drugi pełnoprawny album w
dorobku finlandczyków. W szczególności skierowana do osób, które
cenią w black metalu, melodyjność i lubują się w atmosferycznym
odłamie metalu. Mimo, że materiał momentami odstaje od debiutu Praxis,
to zasługuje na pewno no zwrócenie uwagi przez genialne
charakterystyczne riffy czy dość ciekawe brzmienie wokalu. Nie ma
sensu wymieniać poszczególnych utworów, gdyż najlepszy efekt
album uzyskuje przy pełnym odsłuchu.
Goats of Doom - Tie on
Hänen Omilleen
Przedostatnia z propozycji
styczniowych, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Jakoś nigdy nie
miałem po drodze z przesłuchaniem czegokolwiek z pod szyldu zespołu. Z nazwy
hordy raczej można wywnioskować, że będziemy mieli do czynienia z
surowym, agresywnym black metalem prosto z Finlandii, bądź tworem
war black metalu. Nie dajmy się zwieść! Po odpaleniu materiału, witają nas melodyjne dźwięki,
które niejednokrotnie wprowadziły stopy w ruch riffów. Owszem
wokal jest surowy, ale wprowadza on w dość ciekawy klimat.
Najbardziej zaskoczył mnie utwór Veren Veljeskunta,
w którym zespół brzmi jak street punkowe bandy z lat 90. Dzięki
powyższej płycie z pewnością sprawdzę poprzednie pozycję z
dyskografii, a to już chyba coś?
Scáth Na Déithe - The
Dirge Of Endless Mourning
Na koniec najlepsza z
wydanych płyt w pierwszym miesiącu bieżącego roku. Irlandzki
dwuosobowy projekt wykonujący black/ death metal. Z samym zespołem
miałem styczność przy premierze pierwszego studyjnego albumu
Pledge Nothing but Flesh w 2017, przez te trzy lata
udało się całkowicie zapomnieć o hordzie.. całe szczęście nowa
płyta zdecydowanie podtrzyma pamięć! The Dirge Of Endless
Mourning to cholernie ciężki materiał, który dosłownie
zmiecie Cię z powierzchni ziemi. Smoliste riffy, szaleńcza perkusja
i klimatyczny, a zarazem wściekły wokal niczym wyrwany z klimatów
doom metalowych, doprowadzi niejednokrotnie słuchacza w stan osłupienia i
melancholii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz