piątek, 18 września 2020

Mysthicon - Silva – Oculis – Corvi (2020)

Po naprawdę długich pracach i zapowiedziach, w końcu krążek zespołu Mysthicon trafi do słuchaczy. Ogromnie się cieszę, że nastał dzień, w którym fani będą mogli przysiąść i posłuchać albumu. Nie ukrywam, miałem delikatne obawy, że projekt zostanie schowany do szuflady... Ale nie przedłużając, materiał Silva – Oculis – Corvi ujrzy światło dzienne dzięki polskiej wytwórni Witching Hour Productions. Do wyboru mamy naprawdę solidny wachlarz opcji, od limitowanych edycji winylowej po klasyczny digipack, bądź dwukolorowe wydawnictwa kaset magnetofonowych, czyli standard dla wyżej wymienionej wytwórni. Oczywiście odbieram to pozytywnie, każdy może kupić taki nośnik jaki go interesuję, a na pewno trafią się tacy napaleńcy, którzy nabędą każdą możliwą wersję.  


Zaczniemy od minusów, które skutecznie mnie rażą po oczach. Na pierwszy strzał kwestia długości materiału. Dostajemy niespełna 40 minutowy krążek, siedem utworów, po czym dwa z nich to Into The Dark i Passing Away, które były udostępnione w formie EPki, nie licząc ich mamy 30 minutowy album. Nie rozumiem sensu dodawania drugi raz tych samych numerów, tym bardziej, że początkowo zespół informował, że ukaże się wersja winylowa EPki Into The Dark. Odbieram to tak, że nie było pomysłu na nowe utwory więc, zapchajmy album materiałami z EPki. Drugi zabieg według mnie bezsensowny to przybieranie nowych nazw członków grupy.. Owszem, materiał owiany otoczką tajemniczości wyostrza apetyt, ale na starcie zespół poinformował, że skład Mysthicon tworzą osoby związane z Vader, Hate, Lux Occulta czy Batushka. Ktoś kto siedzi w muzyce metalowej, od razu rozpozna artystów, a już na pewno wokalistów.


Koniec tej krytyki, siądźmy do muzyki. Co tu dużo mówić, jest bardzo dobrze, wręcz genialnie. Samą EPke bardzo długo męczyłem, rozpływając się przy wyżej wspomnianym coverze Lux Occulta. Na pewno trzeba zwrócić na bardziej agresywniejszą odsłonę zespołu. Cięższe gitary, ostre riffy wraz z potężną perkusją świetnie komponują się z bardzo charakterystycznym growlem, a niekiedy mówiony wokal zamieniający się w szept dodaje klimatu. To tylko garstka tego co możemy doświadczyć słuchając utworu Blind To My Faith. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczył początek utworu Wolves Of Marning Dawn, symfoniczny motyw nieco nawet gotyckiego stylu, po czym dostajemy solidne przyśpieszenie i potężny growl. Wyróżnić na pewno trzeba idealnie wyczute zwolnieni w odpowiednich momentach. Na pochwałe zasługują wstawki typowe dla atmosferycznego podgatunku black metalu, czy gościnny udział Sylwi Matulewskiej - a może w na następnych materiał bardziej poeksperymentować z instrumentami ludowymi? Kwestie wokalu.. Styl growlu momentami wręcz miażdży, idealnie się komponuje z warstwą muzyczną, a znowu momentami brzmi jakby żywcem był wycięty z zespołu na literkę B. 😊  Na ogromną pochwałe zasługuje również twórca okładki, Tomasz "Hal" Halicki. Zamieścił w niej cały klimat jaki odzwierciedla muzyka na krążku. 


Bez wątpienia Mysthicon to połącznie najlepszych cech Batushki i późniejszej działalności Hermh. Oczywiście, formacja dodała masę swoich motywów, które, wręcz do picowały całość materiału. Czy to debiut roku? Trudno mi powiedzieć, materiał słucha się bardzo dobrze i z coraz to kolejnym odsłuchem odnajdujemy więcej smaczków ukrytych w kompozycjach. Widać, że Mysthicon szlifował materiał do ostatniej sekundy i włożyli w to kawał serca i pracy. Jedno jest pewne przy Silva – Oculis – Corvi nie da się przejść obojętnie! 

Ocena Końcowa 9,5/10

Pre-order materiału dostępny tutaj


czwartek, 3 września 2020

Antiflesh - Pieśń o Szubienicy (2020)

W lutym 2020 roku ukazał się debiutancki krążek wrocławskiej ekipy Antiflesh, który mimo małego rozgłosu doczekał się bardzo dobrych opinii. Aktualnie ekipa nie zwalnia tępa i wypuściła utwór Pieśń o Szubienicy, zwiastujący wspólny split z radomszczańskim zespołem Morte. Czego możemy się spodziewać po singlu?

Na pewno zmiany tempa. Śmiało można rzec, że krążek Ashes był swoistym hołdem dla prekursorów gatunku. Nadchodzący materiał przyniesie nam wręcz grobowy klimat, przesiąknięty ciężkimi oleistymi rifami, niemalże wyciągniętymi z odłamku doom metalu. Kolejną pozytywną zmianą jest wokal w ojczystym języku, który o wiele lepiej brzmi niż w poprzedniej angielskojęzycznej wersji. Momentami wokal zwalnia przypominając recytowanie. Plusy można wymieniać jeszcze dosyć długo, między innymi chórki występujące w utworze, które tylko dolewają oliwy do kotła z klimatem. Jak będzie wyglądał split ze strony zespołu Morte? Tego nie wiadomo, ale dla samych dwóch utworów Antiflesh, warto czekać! Nie w sposób również wspomnieć o fantastycznej okładce do singla, przygotowanej przez Roberta Pycherka i miksie wykonanym w Shaman's Records.