Deathvasstator - Nulclear Demo(n) MMXIX (2019)
Zastanawialiście
się kiedyś jak wyglądałby świat po totalnej zagładzie
nuklearnej? Jeśli tak i jesteście ciekawi owego krajobrazu
zapraszam do przesłuchania debiutanckiego materiału od
Deathvasstator.
Jest to nowy zespół od dwóch bardzo wesołych gagatków Kaosa znanego bardziej jako Nekkrofukk
bądź
Lord.K
i drugiego pana Diabolizera
znanego między innymi z zespołów Zmora,
Mordhell,
Moloch
Letalis
czy od niedawna z kultowego Hell-Born.
W 2019 roku Lord.K nie próżnował. Jego praca zaowocowała nowym krążkiem pod szyldem Goathtrone i wyżej wymienionym albumem "Nucelar Demo(n) MMXIX. Warto wspomnieć, że albumy miały premierę zaledwie miesiąc po sobie. Niedawno wytwórnia Putrid Cult z, którą Kaos jest silnie powiązany poinformowała, że jeszcze w tym roku wyjdzie solowy projekt Nekkrofukk na, który chyba każdy silnie czeka. Jak przystało na tych grajków, wydawcą jest nie kto inny jak wyżej wspomniany Putrid Cult. Tytuł klasycznie ukazał się w formie jawelcase. Dostępna była również opcja Die Hard z koszulką, kasetą i dodatkową przypinką z logiem zespołu, choć tym razem była możliwość kupna osobno poszczególnych nośników.
Dostajemy
solidną dawkę war black metalowego grania, które zbiera śmiertelne
żniwo z każdą kolejną minutą. Krążek składa się z 6 szybkim ciosów zlatujących na nas niczym głowice
nuklearne. Niestety jest to zaledwie 17 minut muzyki - czy to mało?
Stwierdzam, że wystarczająco by nasze bębęnki eksplodowały i
pokryły się opadem promieniotwórczym. Chyba nie ma sensu
rozpisywać się nad rozwścieczoną perkusją Diabolizera,
która już od pierwszego utworu obdarowuje nas potężną dawką
promieniowania. Gitarami zajął się mój ulubieniec Lord.K,
klasa sama w sobie, potężne smoliste riffy. Wokal standardowo nie
kto inny jak wcześniej wymieniony pan. Bluźniercze teksty z
jeszcze bardziej wstrętnym growlem.
Tracklista:
1.
Nuclear Demon
2.
Sacrificial Genocide
3.
Grave Destruction Armageddon
4.
Doom of Necrowarfare
5.
Extermination the Lambs of Cunt
6.
Veneral Christ Desecration
Podsumowując:
Tego
typu płyty można kochać bądź przechodzić obok nich z czystą
obojętnością. Na próżno szukać tu popisowych riffów,
genialnych solówek czy klimatycznego świeżego grania . Odpowiedzmy sobie na jedno proste pytanie, czy na prawdę tego
oczekujemy od tych gości ? Każdy sięgający po krążek jest
raczej świadomy patologicznych dźwięków znajdujących się na tym
materiale. Dla mnie pozycja obowiązkowa na półce jak i również w
odtwarzaczu, choć na pewno nie będę wracał do niej tak często
jak do solowych dokonań Nekkrofukka.
Ocena
Końcowa:8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz