Zawsze pozytywnie podchodzę do nowych
nazw na scenie metalowej. To chyba kwestia tego, że nigdy nie wiadomo czego spodziewać się po świeżakach, zawsze materiałem mogą wprowadzić, choć odrobinę zaskoczenia niż zespół z 20 letnim stażem.
Tym razem po długiej przerwie
spowodowanej rozsterkami życiowymi, pochylam się nad projektem
Sovran, dokładnie nad materiałem Exitus Letalis, który ujrzał
światło dzienne 14 lutego 2020 roku, a cały album dostępny jest na
bandcampie zespołu.
Sovran to dwuosobowy projekt, choć
śmiało można rzec, że za całym projektem stoi człowiek ukrywający się pod
pseudonimem Szamot, który odpowiedzialny jest za warstwę muzyczną i skoro zaczęliśmy od strony muzycznej przystańmy chwile ku niej.
Album Exitus Letalis trwa zaledwie 28 minut, w czym 1/3 materiału to
instrumentale, które brzmią jak wypychacze rozciągające długość
poszczególnych utworów i choć jestem w stanie to jeszcze
zrozumieć, tak bonusowy utwór Evoultion po pierwszym odsłuchu
wyjebałem z odtwarzacza... Spytacie dlaczego? Otóż black metal nie musi
być „pięknie” i „czysto” nagrany, ale to co ukazuje wyżej
wymieniony utwór doprowadza do bólu uszu.. nie mam pojęcia czym
był nagrywany, dlaczego tak drastycznie brzmi i co zespół miał
na myśli dodając go jako bonusowy kawałek? Tym bardziej, że jest to
zwykły instrumental nie trzymający otoczki klimatu reszty albumu. Może jest zachętą w stronę innych projektów
około instrumentalno/ambientowych Szamota ? Jeśli taki był pomysł, to niestety nie wypalił, a wręcz przeciwnie odstrasza słuchacza. Kolejna sprawa nieco uboga perkusja, stanowczo jest jej za mało
i brzmi jakby była nagrana na automacie. Na pochwałę zasługują
kwestie gitarowe , które nie raz poruszyły moją głowę w ruch.Gdy emocje opadły, zwróćmy uwagę na moją ulubioną rzecz, a jest nią wokal. Za mikrofonem
na albumie stoi niejaki Deka. Mimo, że
wokalu jest tu stanowczo mało i nie mamy do czynienia z profesjonalizmem, ani z ciężarem, od razu wpadł w ucho i słuchało
mi się go zaskakują dobrze. Teksty wprowadzają nieco otoczkę
melancholii w całość klimatu co uważam za plus, choć też nie są wybitnie poetyckie, niestety jakby pisane na szybko na kolanie. Ogólnie rzecz
biorąc album Exitus Letalis nie jest odkryciem roku i na pewno nie wprowadza
niczego nowego na scenę black metalową. Owszem są plusy, nieco więcej
wad, które na pewno da się poprawić, bądź całkowicie wymazać.
Mimo wszystko dość często materiał bywa w moich słuchawkach i na pewno
kupie nośnik fizyczny, który podobno ma się w najbliższym czasie
ukazać. Mam nadzieję, że idealnie dobrałem ocenę, by nie zraziła artysty, a zarazem zachęciła do przyłożenia się nad kolejnymi pomysłami.
Ocena Końcowa: 6,5/10
Ja nie śpiewam w żadnym Nihilosaurze, masz błędne informacje.
OdpowiedzUsuńFakt, dzięki wielkie za info. Już poprawiam.
Usuń