Nigdy nie sprawdzam splitów.. zawsze
wkurwiało mnie w nich to, że ledwo wczułem się w klimat grania
pierwszego zespołu, a tu drugi już depcze mu po ogonie. Ale nie tym
razem... ta płyta zmieniła moje podejście do tego typu materiałów.
Mowa tu o albumie Credo In Mortem,
który ukazał się dzięki dwóm dumnie działającym na naszej
ojczyźnie wytwórniom Putrid Cult i
Under the Sign of Garazel Productions, a powstał zaświatów w pierwszym kwartale 2019 roku.
Split zaczyna Mroczna Aura.
Dostajemy solidnego kopa między torby w postaci trzech dłuższych
kawałków. Gregor z chłopakami zmienili lekko strukturę
kapeli, od wokal po stronę muzyczną. Usłyszymy już nie tylko
potężny growl, ale i efekty przechodzenia w śpiew. Oczywiście
wszystko utrzymane jest w odpowiedniej ilości. Co mnie zaskoczyło
to genialność riffów, które wręcz idealnie są wplątane w prace
perkusji. Drugim zespołem jest Polski skład Odour of Death
żyjący na ziemiach Wielkiej Brytanii. Tutaj mamy cztery kawałki w
czym jeden to zwykłe outro, jeden zagraniczy kawałek – zapewne
dla tamtejszych słuchaczy i dwa w rodzimym języku co wychodzi
kapeli moim zdaniem najlepiej! Wciąż w głowię mam teksty
pierwszej epki. Standardowo Kolan wraz z Hate oddają nam w ręce materiał wręcz bezbłędny. Mrożący krew w żyłach, a zarazem powodujący ucisk na bani. Bez sensu jest wychwalanie pojedynczo, każdego z
zespołów. Obydwie hordy pokazały ogromny progres tworząc ten
split, bezkompromisowy black metal wręcz przeszywający nasze
nozdrza smrodem rozkładającego się truchła. Jedynymi minusami to
długość... chce się więcej! A niestety obydwie kapele nie są
zbytnio płodne, a wielka szkoda bo żadna z nich nie wypuściła jak
dotąd słabego materiału. Najgorsze jest to, że każdy onanizuje
się przy wtórnych produktach Mgły, a owego materiału nawet
pewnie nie sprawdzi...
Ocena Końcowa: 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz