niedziela, 14 lipca 2019

Panzerfaust - The Suns of Perdition, Ch. 1: War, Horrid War (2019)


W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić funkcjonowanie bez internetu. Powszechny dostęp do niego gdziekolwiek byśmy byli czynni go niezastąpionym i pożytecznym narzędziem z ogromną ilością danych czy informacji. Jak to bywa wszystko ma swoje wady... Nadmiar materiałów – w naszym przypadku albumów black metalowych, bądź klimato-podobnych, może nas cholernie przytłoczyć. Codziennie wychodzi przynajmniej od dwóch do pięciu albumów, wystarczy nie sprawdzać na bieżąco przez tydzień nowości i mamy nie lada wyzwanie. Jak tu nie zwariować, a co najważniejsze trafić na taki materiał, który zwróci na nas szczególną uwagę? Przeglądając po pracy serwis youtube, błądząc po setkach nowości trafiłem na Kanadyjski zespół Panzerfaust. Przesłuchałem płytę „The Suns of Perdition” i nie powiem zaciekawił mnie owy band. Sprawdziłem dyskografie, cztery pełne albumy, trzy epki i jeden split – jak to możliwe, że ten zespół umknął mi w mojej karierze słuchacza?

 
Materiał „The Suns of Perdition - Chapter I: War, Horrid War” ujrzał światło dzienne dzięki niemieckiej wytwórni płytowej Eisenwald, a dokładnie 14 czerwca. Płyta ukazała się w nieszczęsnym digipacku i dwóch wersjach kolorystycznych na winylu.


 Tracklista:
1. The Day After 'Trinity'
2. Stalingrad, Massengrab
3. Crimes Against Humanity
4. The Decapitator's Prayer
5. The Men of No Man's Land
 
Już od pierwszego numeru „The DayAfter 'Trinity'” naszą uwagę zwraca genialna praca perkusji, która wraz z potężnymi riffami wprowadza ją w stan osłupienia. Kolejnym drugim utworem jest „Stalingrad, Messengrab”, który trzeba pochwalić za bardzo dobry motyw z efektem nalotów wrogich myśliwców, bądź bombowców. Ten sam pomysł usłyszymy w instrumentalnym utworze „Crimes Against Humanity”, tutaj możemy doświadczyć odgłosów nieco przytłaczających z udziałem lokomotyw i ludności. Jak łatwo się domyślić transportujących ludzi do obozów zagłady. Utworem zamykającym ten niebanalny materiał jest „The Men of No Man's Land” i po raz kolejny mamy styczność z wprowadzającym efektem dźwiękowym. Tutaj usłyszymy maszerujący pluton czy piechotę po czym doświadczymy genialnego popisu wokalisty Goliath'a. Za każdym razem, gdy słyszę owy utwór zostaje rozszarpany niczym dostał bym panzerfaustem i zawsze towarzyszy mi ten efekt „wow”. Goliath operuje klimatycznym growlem, który wraz zresztą instrumentów tworzą perfekcyjną całość. Jak łatwo się domyślić, otoczką całej płyty jest tematyka drugiej wojny światowej. 
 
Podsumowując:

Można rzec, że Panzerfaust stworzył idealny album. Pomimo kilkunastu odsłuchań materiału pod rząd, wciąż potrafi zaskoczyć i do niego powracam. Kto mnie zna, bądź śledzi poczynania bloga wie, że z rzadkością piszę o zagranicznych wydawnictwach, a jeśli już to nastąpi musi mieć to „coś” w sobie. Myślę, że nie trzeba po raz kolejny wypisywać jego zalet, zapraszam do odsłuchu.

Ocena Końcowa: 9/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz